Dostałam na pocztę wiadomość: - Pani Kasiu, ta książka spodoba się Pani tak samo jak "Jeździec na wielorybie". Uwierzyłam. "Jeździec..." mnie zauroczył. Tak samo, jak wiele lat temu "Kaj znów się śmieje". Dwie książeczki. Objętościowo niewielkie. Emocjonalnie potężne. Płakałam przy jednej i przy drugiej. Z niecierpliwością czekałam zatem na "Sztukę bycia Elą". Czy podołała zadaniu? Tagi: johanna nilsson, sztuka bycia elą, recenzja, jeździec na wielorybie, kaj znów się śmieje,
czytaj więcej...